Szczerze przyznam, że w swoim 40-letnim życiu nie grałem w wiele karcianek. Jedynie w "Dark Eden", a i to w czasach, kiedy elektroniczna rozrywka weszła w erę pierwszego "Diablo". Tak czy siak "Gwint" bardzo mi się podoba.
Jest efekciarski, podrasowany wizualnie i dźwiękowo, o wiele bardziej skomplikowany i rozbudowany, aniżeli w "Wiedźminie 3".
Drażni mnie tylko jedno: niektórzy gracze. No dajcie spokój, rywal ma już 70 pkt., a ja mam np. 30 i już nie mam kart. A ten mnie jeszcze dobija jakimiś czasami, jakimiś kombosami, itp. Ja rozumiem, że niektórzy lubią kopać leżącego, no ale bez przesady.