Chyba ocipiałeś. To że tematyka jest podobna to nie znaczy że zżyna od kogoś. Przeczytaj książkę to wtedy porozmawiamy.
A "Battle royale" zrzyna z "Uciekiniera" (który nie był jedynym przed BR filmem o arenach)?
I wszystkie filmy o mordercach i wszystkie sf zrzynają z Fritza Langa? A wszystkie filmy płaszcza i szpady zrzynają z Fairbanksa?
I tak dalej...
Z porównania filmów wychodzi remis. BR i Igrzyska mają swoje wady i zalety. Porównania książkowego nie dokonam, bo nie czytałem wersji japońskiej, ale nie wyobrażam sobie, by literacko ktoś w jakiś sposób przebił Collins, której moc nie z oryginalności treści pochodzi.
Filmu Igrzyska śmierci nie nalezy nawet stawiać obok Battle Royale - to tak jakby ktoś postawił malucha obok bugatti. Książki Collins nie czytałem i raczej nie przeczytam, po filmie mam wrażenie, że jest to zbyt zmierzchopodobny chłam.
Należy.
Za dużo zachwytów nad tym BR. Kitano i niektóre sceny (np. ta wstępna w klasie) świetne. Ale też niektóre: chaotyczne, nielogiczne i głupie. Tak naprawdę gdyby nie to cholerne PG13 to Igrzyska zdeklasowałyby BR, bo formalnie wypadają lepiej.
" Zmierzchopodobny chłam".
I skończcie (liczba mnoga celowa) z tymi durnymi porównaniami do "Zmierzchu" ! Co je łączy? To, że napisała je kobieta i spodobała się nastolatkom ?!
Nie czytałem ani jednej książki Meyer, ale wiem, że Collins pisze świetnie i radzę przeczytać, a dopiero POTEM oceniać !
Odniosłem się do filmu, nie do książki z porównaniem do "Zmierzchu".
___
"gdyby nie to cholerne PG13 to Igrzyska zdeklasowałyby BR" - odpowiedź jest jedna - nie.
Dobrze, że sprecyzowałeś, że jedziesz po filmie, a nie po książce. Bo nie było to dla mnie jasne. Aczkolwiek autorkę BEZ lektury jej dzieła oceniłeś.
Na 3.
tak ale w Uciekinier główny bohater to jedna postać a nie jak w BR czy w igrzyskach śmierci dwójka przyjaciół co stwierdza, że bedą łamać system i nie zabiją nikogo
Na początku odrzucałam te możliwośc, ale po obejrzeniu Battle Royale już nie miałam wątpliwości, że byłby to zbyt duży zbieg okoliczności, by powstały dwie tak podobne historie, ba! niemal te same - za dużo podobieństw, by uznac to za dzieło przypadku. No ale cóż, kazdy sie czymś inspiruje, nawet mimo tego ze Suzanne zrobiła zżymę z BT to po lekturze całej trylogii stwierdzam, ze przynajmniej udaną a to już plus ;-)