Ciężko mi ocenić ten film. Niby mi się podobał, niby momentami śmieszył i nie chodzi mi tu teraz o te zabawne momenty. Na seans trzeba iść koniecznie z nastawieniem " chcę rozwałki i efektów". Nie można się doszukiwać jakichkolwiek niedociągnięć i niedomówień, choć nawet nie próbując i tak widać je gołym okiem.
Najbardziej śmieszyła mnie końcówka filmu gdy po przygotowaniach, siostra Shawa używa urządzenia do wydostania z niej wirusa. Widać tam licznik pokazujący 30 minut ( nawiasem mówiąc, niby jest poranek ale nadal jest ciemno jak w nocy). Zaczyna się cała akcja, wybuchy, bójki, zdążyło wstać słońce i zrobił się regularny dzień a tu ba liczniku minęło zaledwie ( jak dobrze pamiętam) 9 minut. No nieźle to słońce zapieprza na tej wyspie skoro w 9 minut z nocy zrobił się całkowity dzień.
Tak samo potem, jadąc na klifie i "siłując" się z helikopterem, piękne niebo, no może parę chmurek. 5 sekund później oberwanie chmury i burza, bo przecież klimat ostatecznej walki sam się nie zrobi.
Dużo było takich śmiesznych i nielogicznych momentów. Ale ogólnie jako ze szedłem na film by się trochę odmóżdżyć, nie oczekując jednocześnie głębokiego kina, tylko czystej akcji, muszę powiedzieć ze film był w porządku
A nie jest tak, że na Samoa koło 5-6 rano jest jeszcze ciemno (przyjmujemy, że jest okres lipiec-sierpień), a dopiero gdzieś tak 6:30~ wychodzi słońce? Ogólnie z tego, co się orientuje, u nich w tym okresie słońce zachodzi zaraz po 18, a wschodzi przed 7 rano :D Chyba, że się mylę, niech ktoś mnie poprawi. Tak czy siak, 30 minut to chyba za mało, aby z totalnego ciemnego ranka zrobił się dzionek :D Też na to zwróciłem uwagę. No ale twórcy raczej takiego zonka by nie popełnili. Chociaż cholera ich wie. Co do deszczu i klimatu - czy tylko u mnie efekt jest odwrotny? Deszcz i błyskawice dla mnie odbierają klimat niektórym scenom...
Film ogólnie taki sobie, uwielbiam Jasona i coraz bardziej zaczynam lubić Dwayne'a, ale sama ich obecność nie uratowała tego filmu w moich oczach. Przygotowany na odmóżdżacz byłem, na totalną rozwałkę także. Dogadywanki między głównymi bohaterami czasami na siłę próbowały wymusić śmiech u widza. Mnie zaś chyba najbardziej bawiły sceny, w których nic nie mówili albo powiedzieli po prostu słowo lub dwa.
Na wyczyny kaskaderskie także przymykałem oko. Choć czasami wyglądały komicznie :P No ale tak jak napisałeś, na film trzeba iść z konkretnym nastawieniem.
Najzabawniejsze momenty, przynajmniej dla mnie, to te w których nawiązywali do Gry o Tron... Czyli w sumie sceny w których był Ryan Reynolds. Modliłem się o chociaż minimalne nawiązanie jego roli do Deadpoola, ale wiadomo, nie ta wytwórnia, nie te prawa, nie te możliwości.
myślę, że to było nawiązanie ;) Tak jak i Mini z Italian Job. Swoją drogą Reynolds najbardziej się popisał tutaj aktorsko. Grał takiego pobudzonego ale najlepiej wypadł na ekranie. nowa świeża postać i wniosła trochę życia w tą i tak żywą serię ;)
"No ale twórcy raczej takiego zonka by nie popełnili."
przeciez cala ta seria slynie z tego rodzaju "zonkow" - logike tu trzeba odlozyc na bok inaczej psuje sie sobie seans ;)
To było mocno przerysowane z tym atakiem nocnym ale nawiązywało do tego co mówił Shaw wcześniej, że koleś atakuje nad ranem kiedy wszyscy śpią a po wszystkim ma słońce za plecami.
Mnie bardziej zastanowił upływ czasu przy ostatniej podróży z Moskwy do Samoa. Już nie pamiętam ile dokładnie mówili, że mają, ale sam lot zająłby im kilkanaście godzin. Ale to tak jak motocykle jeżdżące po ścianie :) Trochę za bardzo mi transformersami zaleciało. Aczkolwiek z seansu wyszedłem usatysfakcjonowany, otrzymałem to na co liczyłem. Choć przyznam, że śmiało mogli zrobic ten film pod jakimkolwiek innym tytułem i wyszło by na to samo. No może oprócz tego, ze producent zarobił by mniej. Bo nie ma tu moim zdaniem praktycznie żadnych nawiazań do tytułowej serii.
Muszę przyznać, że dawno takiego gów... nie widziałem. Film tandetny jak cholera, do tego żarty tak słabe, że szok. Nie da się tego oglądać - przewijaliśmy, bo szkoda było czasu na takie cuś. Oczywiście pamiętajcie, że to tylko moja ocena i nie musicie się z nią zgadzać ale jeżeli ktoś ma podobny gust do mnie to podziękuje mi za "darowanie" 2h życia :)
Patrząc na inne oceny to 10* można dostać za wszystko - same arcydzieła widzę ^^
Właśnie, właśnie ... Przykładowo (twoja) ocena "Matrix - Rewolucje" na 10, to niemalże (czyli bardzo niewiele brakuje) mistrzostwo świata ... ;) i weź tu potem sugeruj się oceną innych
W pasie równikowym 9 minut to wystarczająca ilość czasu aby z głębokiej nocy zrobił się dzień. Wie to każdy kto czytał w dzieciństwie książki podróżniczo-przygodowe, kuma trochę goegrafię albo po prostu był na tych szerokościach.
To prawda, w pasie równikowym przejście dzień-noc i noc-dzień odbywa się bardzo szybko. Ponadto faktycznie, koło 6/18 zachodzą te zmiany w okolicach grudnia/czerwca.
zauważyłem, że w tego typu filmach z Jasonem Stathamem czy Rockiem jest dużo hejtu na temat realności? fizyki?
......
przecież już w pierwszych minutach filmu widać, że jest on w głównej mierze zrobiony pod komedie.... zresztą Statham słynie z "akcjio-komedii"....
realności się szuka w typowych drama to-thrillerach, które zresztą bardzo lubię... A W TEGO TYPU FILMACH należy wyjąć kija z du*y i dobrze się bawić...