Nie wiem jak innych, ale mnie osobiście poruszył wątek pożegnania z rodziną przed wybuchem. W większości tego typu produkcji, bohaterowie dokonujący heroicznych czynów, to osoby na których twarzach rzadko widzimy cień zwątpienia w decyzję jakiej dokonali. W tym filmie pierwszy raz uwierzyłam w to, że tak właśnie wygląda prawdziwe pożegnanie człowieka że światem w takiej sytuacji. Nie ma tu odważnych, sztucznych uśmiechów, kamiennej miny i uspokajania rodziny. Jest płacz, złość, paniczny strach oraz poczucie niesprawiedliwości. Smutek, że przez cudze błędy, traci się życie w tak okrutny sposób. Gdy jest się rozdardym między poczuciem słuszności swojej decyzji a histeria i gniewem. "Mamo, mamo, nie chce umierać. Boję się. Dlaczego ja, czym sobie zasłużyłem?" jest dla mnie kwintesencja całej tej historii i wierzę, że właśnie tak w rzeczywistości wygląda heroiczna i bohaterska śmierć.
Nie ma co się sugerować tym, jak wygląda "taka" śmierć, bo to także zależy od tego, kto umiera i w jakich dokładnie okolicznościach. On akurat miał chwilę na refleksję i dlatego się rozkleił. Wierzę natomiast, że można oddać życie za kogoś bez chwili zawahania i zastanowienia. W innych okolicznościach oczywiście. Do tego dochodzi kwestia psychiki, jaką konkretna osoba dysponuje. Myślę, że rozkleił się z więcej niż jednego powodu. Nie był w żaden sposób na taką sytuację przygotowany oraz faktycznie... nie musiał to być on (choćby teoretycznie). Możliwość jakiegokolwiek wyboru w takim momencie, lub nawet myśl, że ma się jakikolwiek wybór, strasznie oddziałuje na psychikę i przekonanie co do słuszności "przedsięwzięcia". Myślę, że wszyscy samobójcy przechodzą przez podobne dylematy. Mieć wybór, to wahać się.
Raczej charakteru niż psychiki, bo to za ogólne sformułowanie. Ciekawi mnie, za kogo można oddać życie i to bez zawahania?
Np. za dziecko, za kobietę swojego życia (w nagłej sytuacji zagrożenia życia). A profesjonalny ochroniarz, który z automatu zasłania VIP'a własnym ciałem w przypadku ataku, to nie jest narażanie życia bez chwili zastanowienia? To wyuczony odruch i nie ma tu czasu na zastanawianie się nad tym, czy warto. Przecież wiadomo, że nie. Czy faktycznie zginie, czy nie, to już inna kwestia. A ratownicy, którzy tracą życie ratując innych. Można by się czepiać, że nie byli świadomi, że jednak zginą, ale często tacy ludzie muszą się z tym liczyć i z tyłu głowy mają świadomość, jak niejednokrotnie ryzykują życiem.
Oczywiście nie wtrąciłem tej dygresji, konkretnie pod sytuację w filmie, bo tam po pierwsze nie było mowy o oddawaniu życia bez zastanowienia. Jak pisałem, problemem był fakt, że to nie była nagła sytuacja, a każdy mając czas na myślenie, będzie bił się z własnymi myślami. Tak więc by "oddać życie" bez zastanowienia, kluczowym jest, by sytuacja była nagła, w której reaguje się instynktownie. Do tego przeważnie tyczy się to najbliższych osób, z którymi jest się silnie związanym emocjonalnie. Choć pewnie nie musi to być regułą.
No właśnie nie tylko charakteru. Pisząc o psychice, miałem konkretnie na myśli stan umysłowy człowieka w danym momencie. Będąc w różnym "nastroju", możemy podejmować różne decyzje. Prosty przykład: zagrzani do boju żołnierze, lub rozsierdzeni poczynaniami wroga (wiele takich sytuacji w historii i przypadków ich wykorzystania) chętnie ruszają do boju, nie myśląc o śmierci, gdy dokładnie ci sami, widząc ciężkie straty po swojej stronie, rozerwane szyki, lub będąc zaskoczonymi podczas biesiadowania w obozie, lub podczas zasadzki, potrafią szybko stracić ducha walki i często popaść wręcz w panikę. Nie jest to zatem kwestia ich charakteru, lecz obecnego stanu psychicznego właśnie, bo dotyczy tych samych ludzi.
Tak więc ogólnie uważam, że zarówno charakter człowieka, jak i obecny stan umysłu decydują o tym, jak człowiek się zachowa. Bo emocje jakie nami targają w danym momencie są równie kluczowe.
Rozumiem Twój tok myślenia. Są jeszcze tacy, co oddają życie za Ojczyznę lub ideę. Co do mnie - nie oddałbym swojego. Robiłbym co można, by ratować życie bliskich, ale nie oddałbym w zamian swojego.
Film nie był jakiś zły ale ta scena to jedna z większych głupotek jakie były w filmie. Nie ma takiej opcji nawet, że zrobiliby transmisję do telewizji żeby się mógł pożegnać.