Ja tak samo. To było po prostu coś potwornego. Tyle męczenia się z tym filmem, mówienia sobie "dotrwaj do końca", a tu RDJ pokazał się dosłownie na chwilę...
idealnie to ujęłaś :)
cały "film" wyczekiwałam aż Downey Jr. się pojawi, a gdy już był to zasłoniły go napisy końcowe ;c
ja przeczekałam aż do Jamesa Franco, chciałam do Downey'a Jr. ale- nie wytrzymałam..
WYTRWAŁAM! Widziałam Roberta! Zasnęłam w trakcie, ale to efekt uboczny, nic nie poradzę xD "Grasshopper" mi się podobał... i to by było na tyle. Zawiedziona jestem, i to bardzo. Tragedia ;x