Muzyka bywa ciekawa, ale tylko bywa i nie widzę żadnego kandydata na przebój. Nic jakoś przesadnie w ucho nie wpada. Choreografia: większość kawałków to piosenki solo, raczej statyczne, a tam, gdzie pojawia się jakiś układ zbiorowy, trudno się mu przyjrzeć, bo kamera cały czas krąży i wiruje niczym w reklamie możliwości współczesnego sprzętu. Wydaje mi się, że nic nie wyrasta ponad standardowe teledyskowe wymachiwanie kończynami. Chwilami irytuje tik-tokowy misz-masz montażowy. Aktorstwo przeciętne, na mój gust za bardzo czuć, że oni tylko odgrywają wyuczone scenki, nie ma w tym "prawdy ekranu". Obsada też nie powala, zwłaszcza głównej roli. Do Lindsay Lohan po prostu chce się wracać, a do tej wersji niespecjalnie. Ogólnie bardziej męczy, niż wciąga. Musical czy nie, ale wciąż jest to remake i zasadne pozostaje pytanie: po co? Dla paru w miarę udanych dowcipów innych niż w oryginale?