Wybór polskiego filmu to ostatnio wielka loteria, coraz częściej można trafić na pomieszane, poplątane i skomplikowane wizje twórców. Bo po co robić normalny film? To już przeżytek? Lepiej wyżyć się artystycznie opisując wyśniony surrealny świat. Jedynie rola Marcina Czarnika i Bartłomieja Krata zwraca uwagę... A scena pogrzebu, to już obleśne wyrzyganie się na ekranie. Gratuluje!
No jak to, przecież "krytycy" są zachwyceni tym dziełem. Co ta pandemia zrobiła z (polskim) kinem, że nawet takie filmy są oceniane na 8/10? Chyba po raz pierwszy tak się wynudziłem na polskim filmie, a przypominam, że trwał zaledwie ponad 1h . Myślałem że "Ja teraz kłamię" było przereklamowane i cholernie nudne. Natomiast tam była chociaż jakaś wizja i od strony wizualnej było nieźle. W Eastern nie było nic za co mógłbym ten film polecić. Nawet nie będę się czepiał obsady, że zagrali mniej znani lub debiutujący aktorzy. To akurat nie miało znaczenia przy tym scenariuszu u dialogach. (2 lub 3 minuty jak aktorki zajadają się słonecznikiem, następna scena w barze znowu jedzą). Proszę, wymiencie chociaż 3 argumenty za tym, ze ten film jest dobry i ocena zasługuje powyżej 6 w skali do 10.
Miałem podobne odczucia przy filmie "Ja teraz kłamię". Mocno mnie zawiódł, a nawet nieźle zdenerwował, ale "Eastern" przebił nawet i to...
Krytycy... skąd takie określenie dla ignorantów szwendających się po tym portalu? Np. wybitna "krytyczka niezależna" /? od czego niezależna/ dała aż 8; na marginesie "Narodziny gwiazdy" oceniła swego czasu na "2"...