Recenzja wyd. DVD filmu

Granica (1977)
Jan Rybkowski
Sławomira Łozińska
Barbara Ludwiżanka

Co dla jednych jest podłogą, dla innych jest sufitem

W dzisiejszych czasach bardzo trudno zmusić młodzież do czytania lektur. Ba! Nawet do zwykłych książek. Nastała bowiem nowa era komputera i to w Internecie możemy znaleźć wszystko, co tylko nam
W dzisiejszych czasach bardzo trudno zmusić młodzież do czytania lektur. Ba! Nawet do zwykłych książek. Nastała bowiem nowa era komputera i to w Internecie możemy znaleźć wszystko, co tylko nam się podoba. Tuż przed maturą postanowiłam obejrzeć sobie na DVD kilka lektur, których nie miałam nawet w ręku w wersji oryginalnej. Włączając "Granicę" już byłam nastawiona na nudną ekranizację kolejnej nudnej książki. Nie wiedziałam nawet, o czym jest fabuła i dlatego tym trudniej było mi się skupić na filmie jako na lekturze. Lecz po obejrzeniu całości byłam pozytywnie zaskoczona. Bardzo pozytywnie. "Granica" to kolejna ekranizacja powieści Zofii Nałkowskiej, powstałej w 1935 roku. Głównym bohaterem jest Zenon Ziembiewicz, syn zubożałego ziemianina, który bardzo szybko pnie się po szczeblach kariery, by ostatecznie z niej spaść na sam dół. Nic nie zapowiadało tragedii tego inteligenta, który swoją oportunistyczną postawą godził się na kompromisy moralne, które nie miały granic (!). Pozbawiony właśnie tych ograniczeń, najpierw uwodzi, a potem porzuca Justynę Bogutówną, kucharkę w majątku boleborzańskim, po czym wyjeżdża do Paryża dalej się kształcić. To oraz wiele innych zdarzeń doprowadza do obłędu Justyny, która nie potrafi już zapanować nad swoimi emocjami... Podtytuł "Granicy" to "film psychologiczny". Nie jest to do końca prawda, gdyż scenariusz Józefa Hena odbiega od oryginału, lecz mimo wszystko udało się osiągnąć obraz dwudziestolecia międzywojennego poprzez znakomite ukazanie ówczesnych wnętrz, mebli, strojów także dworków czy nawet targu, na którym Ziembiewicz spotyka Justynę, przy czym widzimy go z bukietem róż dla Elżbiety. Nie wie, co z nim zrobić, jest zakłopotany. To wybieg spoza akcji książki, lecz znakomicie wkomponowany! Ekranizacja powieści doskonale przedstawia nie tylko klimat tamtego czasu, ale także to, jak bardzo społeczeństwo było podzielone, walczyło o swoje, wywyższało się (choćby fakt, że matka Zenona przy Justynie zaczęła mówić po francusku, czego ta druga zrozumieć przecież nie mogła), to jemu podporządkowane było środowisko kulturalne (Ziembiewicz, już jako redaktor naczelny "Niwy", sam mówił, że oczekiwał wydawania gazety na własnych zasadach, a nie drukowania artykułów podtykanych mu przez elity). Do tego dochodzi także sytuacja tych najbiedniejszych, którzy mieszkają w piwnicy, gdzie sufitem jest podłoga inteligencji! Dzieło oparte jest na inwersji czasowej fabuły. Całość zaczyna się od szczęśliwego wyjazdu prezydenta miasta do pracy - tego, który wspiął się na szczyty, jest znany, nie ubolewa nad brakiem majątku. Do biura przychodzi Bogutówna i strzela z pistoletu do Zenona. Z biegiem akcji dowiadujemy się, jakie pobudki kierowały Justyną, jakie historie doprowadziły do tak wielkiego sukcesu, ale zarazem i tragedii głównego bohatera. Oczywiście nie brakuje budowy klamrowej - gdyż na końcu scena się powtarza. Taka koncepcja filmu jest godna uznania - skonstruowanie filmu, będącego od początku do końca zrozumiałym, jest sztuką. Widz nie może się pogubić w zdarzeniach i tego właśnie uniknęli producenci "Granicy". Kreacje aktorskie też są niczego sobie. Szczególnie postać Elżbiety Bieckiej (Krystyna Janda) oraz Justyny Bogutównej (Sławomira Łozińska). Obie w swych rolach są bardzo przekonujące.Romans ukazano wręcz jako młodzieńczą miłostkę, przy atmosferze jak z nierealnego świata - włosy Justyny świecące się złotem w słońcu, wszystkie sceny są jakby przepełnione niewinnością bohaterów. Przywodziły mi czasem na myśl obraz Zosi z "Pana Tadeusza", która jak nimfa przechadzała się po ogrodzie. Każdy film ma swoje wady i zalety. Tutaj główną zaletą jest to, że mimo odstępstw od książki film w reżyserii Jana Rybkowskiego rewelacyjnie daje nam pełny obraz ówczesnego społeczeństwa, który w samej książce aż tak wyraziście zaznaczony nie był. Świetnie także wykorzystano przenikanie czasu przeszłego z teraźniejszym, stopniowo wyjaśniające nam bieg zdarzeń. Wadą jest natomiast fakt, że wiele istotnych szczegółów jest jakby "ukrytych". Z filmu do końca nie można wywnioskować, czy Justyna rzeczywiście dokonała aborcji (a dokonała), czy Elżbieta zerwała zaręczyny, by potem je wznowić (o zerwaniu nagle dowiadujemy się, gdy wyjechała do swej matki, po czym następna scena to już przyjęcie, na którym oboje narzeczonych nie jest sobie niemiłymi). Wiadomo, można się domyślić chociażby po zwrocie Justyny, że to "umarli ją przysłali, by zabić Ziembiewicza", lecz wielką zmyłką okazuje się scena porodu (czyjego w takim razie, też nie wiemy!). Mimo wszystko ekranizacja powieści jest warta uwagi. To jedna z niewielu, która nie nudzi!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones